Laura:
Usiadłam obok
niego i go przytuliłam. Nie pytałam się go co się stało, bo to by go jeszcze
przygnębiło. Kątem okiem popatrzyłam na jego twarz, mocno zaciskał żeby. Pewnie
powstrzymywał się od płaczu. Mężczyźni boją się płakać, wstydzą się pokazywać
swoje słabości.
- Płacz. Będzie ci lepiej.
- Mężczyźnie nie wypada, każdy
mnie tu zauważy.
- W takim razie idziemy do mnie do
mieszkania. Zbyszek, nie można aż tak tłumić w sobie emocji! – Wykrzyknęłam do
przyjaciela i zmusiłam go do wstania. – Masz samochód?
- Mam. Chodź. – Wziął mnie za rękę
i zaprowadził do swojego Audi.
- Ja będę kierować. – Posłusznie
oddał mi kluczyki, pewnie gdyby nie był w takim stanie zacząłby się kłócić.
Zbyszek usiadł
przygnębiony na siedzeniu pasażera. Przysunęłam siedzenie do przodu, bo nie
dosięgnęłabym do pedałów i włożyłam kluczyki do stacyjki. Rzuciłam torbę do
tyłu i ruszyłam w drogę. Poczułam dym papierosowy i spojrzałam w stronę
Zibiego.
- Nie pal, nie możesz, jesteś
siatkarzem. – Nie powiedziałam tego w formie rozkazu, starałam się być miła.
- Ty niby możesz.
- Tak mogę, ale ty jesteś
siatkarzem. Sportowcy nie powinni korzystać z używek. – Chyba zrozumiał.
Otworzył szybę i wyrzucił papierosa. Ja w tym czasie wjeżdżałam już na parking
przed moim blokiem.
Zamknęłam
samochód i oddałam Zbychowi kluczyki. Poszliśmy w kierunku klatki, Zibi jak
zawsze otworzył mi drzwi i weszliśmy do środka. Zobaczyłam Paula.
- Zbysiu, weź kluczyki od
mieszkania i wejdź – Dałam mu kluczyki. – Ja musze chwileczkę z Paulem
porozmawiać. – Zibi wziął klucze i szurając butami wszedł do windy. – Paul! –
Zawołałam Amerykanina.
- Hej! Widzę, że już w nastroju.
- Nie do końca. Widziałeś Zbycha
teraz, prawda?
- Tak, coś się stało? Nigdy nie
widziałem go takiego przybitego.
- No właśnie nie wiem, ale czuje,
że to może być coś grubszego. Muszę z nim na ten temat porozmawiać. Właśnie dlatego raczej nie wyrobię się na
dzisiejsze spotkanie, przepraszam.
- Rozumiem, odłożymy to na kiedy
indziej. – powiedział to lekko uśmiechając się.
- Zrobimy tak, ja porozmawiam ze
Zbigniewem i spróbuję doprowadzić go do normalnego stanu. Jeśli zdążę zrobić to
do przyzwoitej godziny to napisze ci SMS. Jednak niczego nie obiecuje.
- Okej. Tylko, że ty nie masz
mojego numeru.
- No to mi daj. – uśmiechnęłam się
i podałam mu mojego Samsunga – Wpisz tutaj. – Wskazałam palcem miejsce.
- Proszę bardzo. – Powiedział z
wielkim uśmiechem na twarzy.
- Dobra, ja już muszę lecieć. –
Kiedy dawałam mu buziaka na pożegnanie, on umiejętnie przekręcił głowę i nasze
usta dotknęły się. Oderwałam się od Lotmana – Ty zbereźniku! – Uśmiechnęłam się
i poszłam.
- Do zobaczenia!
To było dziwne,
czyżby Paul mnie podrywał? Zadałam sama sobie pytanie wciskając numerek w
windzie. Tyle, że ja nie szukam nikogo do związku. Wystarczą mi jednorazowe
numerki, poza tym mam jeszcze układ ze Zbyszkiem. Winda zatrzymała się, a ja
weszłam na swoje piętro. Otworzyłam drzwi i usłyszałam muzykę wydobywającą się
z głośników. Był to Behemoth, zawsze słuchałam tego zespołu jak byłam wkurwiona
lub smutna. Zaraziłam tym Zbigniewa. Pamiętam nawet pewną sytuację z
gimnazjalnych lat. Byłam na obozie
sportów zimowych. Uczyłam się jeździć na nartach, co mi zbytnio nie wychodziło.
Wtedy zawsze po powrocie ze stoku puszczałam z Marcelą piosenki tego bandu na
cały ośrodek, siadałyśmy wtedy na łóżku i piłyśmy napoje energetyczne. Dopiero
teraz zorientowałam się, że stoję od paru minut w miejscu, a przecież Zibi na
mnie czeka.
- Jestem! – wykrzyknęłam i
zobaczyłam Bartmana w mojej sypialni z piwem w ręku. Usiadłam obok niego.
- Trzymaj. – Wyjął Okocimia z nie
wiadomo kąt i podał mi go.
- Powiesz mi wreszcie co się
stało? – spytałam otwierając puszkę.
- Aśka się dowiedziała. –
Powiedział i schował twarz w dłoniach.
- Ale o czym?
- O tym, że ją zdradzam, ale
przecież ty wiesz, że ja ją kocham. Ja tylko potrzebuje zróżnicowanego życia
seksualnego.
- Czego ty się spodziewałeś?
Przecież rozmawiałam z tobą na ten temat, jak się z nią zaręczyłeś to
powinieneś skończyć bzykać się ze mną i innymi laskami.
- Skąd – Nie dokończył pytania, bo
ja mu przerwałam.
- Takie rzeczy kobiety czują, ja
jestem zdziwiona, że Joanna nie odkryła tego przez te 2 lata. – Popatrzyła
chwilę na niego i przytuliłam go. – Przepraszam Zbyszek, że to mówię, nie
powinnam, przynajmniej teraz. Poza tym to wszystko moja wina. – Nie wiem co się
ze mną stało, ale zaczęłam płakać. – Gdyby nie ja to już pewnie byłbyś po
ślubie i miałbyś dziecko w drodze.
- Nie mów tak! To tylko i
wyłącznie przeze mnie, nie obwiniaj się. – Dał mi całusa i spojrzał mi w oczy.
Tkwiliśmy tak przez dłuższy czas, dopóki nie skończyło nam się piwo.
- Chcesz coś mocniejszego? –
Zbyszek nie zdążył odpowiedzieć, bo wyjęłam Jacka Daniels’a spod łózka.
- Ile ty tego tam masz? Zawsze to
wyjmujesz i zawsze to pijemy. – Wstał i spojrzał co mam pod łóżkiem. – O kurwa!
Ile Jacków!
- Co ty taki zdziwiony? Przecież
mówiłam ci, że mój tata jest ambasadorem tej marki w Polsce! Mam jeszcze tego
całą piwnice! – Popatrzyłam chwilę na Zbigniewa. – Tak, możesz sobie wziąć. –
Oboje otworzyliśmy trunek i zaczęliśmy delektować się napojem. – Cóż, najwyżej
nie pójdę jutro na zajęcia. A ty co? Już ci się humor poprawił?
- Nie, ale zobaczyłem ciebie,
jesteś moim lekarstwem! – Wykrzyknął, o dziwo uśmiechnięty.
- Wiesz, że ci mówiłam – tym razem
to on mi przerwał
- Że nie szukasz nikogo do
związku. Ja też nie, skoro i tak nie mogę długo wytrzymać w jednym łóżku to po
co się truć?
- Nie możesz tak myśleć! Dopiero
rozstałeś się z narzeczoną. – Ostatnie słowo mocno zaakcentowałam.
- Będzie kolejna. – Powiedział i
przybliżył się do mnie.
- Jesteś nie możliwy! To dlaczego
miałeś łzy w oczach? – Spytałam.
- Bo wyrzuciła mnie z domu, a
został tam Bobik. Nie pozwoliła mi się po niego wrócić. – Popatrzyłam na niego jak
na idiotę i po chwili znowu zrobił się przygnębiony.
- No to ja myślałam, że coś się stało,
a tobie o Bobika chodzi. Naprawdę jesteś nienormalny! – Opuścił głowę i zauważyłam łzę. Przytuliłam
go. – Sorry.
- Chill – Nagle się rozchmurzył i
świdrował mnie oczami – Wiesz na co ja mam ochotę? – Zgrabnie poruszał brwiami.
Kiwnęłam twierdząco głową. Bartman wziął ode mnie butelkę i wraz z swoją
odstawił na podłogę. Zaczął mnie całować po szyi bawiąc się moimi palcami.
Ściągnął moją bluzkę i rozpoczął wędrówkę po moim brzuchu i dekolcie. Oderwałam
go od siebie i zdjęłam jego bluzę. Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam
namiętnie go całować. Schodziłam coraz bardziej w dół. Badałam językiem jego
idealnie wyrzeźbioną klatę, co chwilę lekko przygryzając mu sutki. On tylko co
chwilę pomrukiwał. Nagle on mnie podniósł i położył delikatnie na łóżku. Zdjął
moje spodnie i błądził językiem po moim podbrzuszu. Następnie złapał zębami za
zapięcie od stanika i rozpiął go. Zostałam w samych majtkach, które niebawem
zostały rzucone na podłogę. Zbyszek szybko pozbawił się reszty swoich ubrań. Po
chwili nasze ciała złączyły się w jedność, to co Zibi wyprawiał to było coś. Za
każdym razem jestem pod wrażeniem jego ,, umiejętności ‘’. Co chwila wybuchałam
głośnym i wyraźnym jękiem. Doszliśmy prawie w tym samym momencie.
- Jesteś zajebisty. Wiesz o tym?
- Nie od dziś słonko. – Wstałam i
założyłam jego koszulkę, nie było sensu siedzieć w łóżku. Przecież była 18.
- Chcesz coś do jedzenia?
- No możesz mi coś zrobić. –
Popatrzył na mnie chwilę i powiedział. – Ale ty seksownie wyglądasz!
Wyszłam z pokoju
i wzięłam się za robienia ‘’czegoś do jedzenia’’. Na pewno nie będę mu gotowała
nie wiadomo czego. Wyjęłam z szuflady ulotkę pizzerii i wykręciłam numer.
- Halo.
------------
- Dzień dobry. Mogłabym zamówić
dużą pizze z serem, pieczarkami i szynką?
-------------------
- Tak z sosami.
--------------------------------------------
- Osiedle leśne 10D/41.
------------------
- Do widzenia. – Wstawiłam wodę na
herbatę i usiadłam na blacie. Wzięłam mojego Galaxy i napisałam do Marceli,
żeby nic nie kupowała, bo mamy pizze na kolacje. Usłyszałam dzwonek do drzwi. –
Hmm, już przywieźli? – Spytałam sama siebie i otworzyłam drzwi. Stał w nich
Paul.
Marcela:
Zaparkowałam
przed ową kawiarnią. Cały budynek był kopułą ze szkła. Wyglądało to świetnie,
przypominało wielką bańkę mydlaną. Środek był cały biały, łącznie ze stołami,
fotelami i barem. Nawet kelnerki były ubrane na biało i twarze również
pomalowane na ten kolor. Tylko napoje i wypieki były innego koloru. Całokształt
zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
- Podoba się? – Spytał Fabio.
- Jakby ciebie tu nie było, byłoby
o wiele ładniej.
- Właśnie dlatego zabrałem tu
ciebie. Równoważymy się. – Bez słowa poszłam do stolika przy ,,oknie’’ i
usiadłam na kanapie. Fabian oczywiście usiadł obok mnie, tak, że nasze ciała
dotykały się. Położył rękę na oparciu kanapy i powiedział. – Co zamawiamy
kotku?
- Nie mów do mnie ,,kotku’’. –
Zdenerwowałam się i zrzuciłam jego rękę.
- Dlaczego taka jesteś?
- Jaka?
- Taka nieprzyjemna.
- Bo nie potrzebuje faceta do
związku, a widzę, że do tego dążysz.
- To do czego?
- Na to pytanie powinieneś sam
sobie odpowiedzieć. – Fabian lekko się uśmiechnął, objął mnie ramieniem, a
drugą ręką lekko uchylił moją koszulkę, żeby mieć wgląd w mój biust. - Jesteś
pojebany. – Powiedziałam i…
____________________________________________________________________________________
Hej, hej, hej! Rozdział dziwny, znowu. Naprawdę staram się pisać dobrze i z
sensem, ale niestety nie udaje mi się to. Mam ochotę usunąć to opowiadanie, ale
tego nie zrobię, bo pomysł jest zbyt fajny żeby ktoś mi go ukradł xD Już
niedługo kończy mi się wolne.
matury podstawowe kończą się =
barak wolnego = rzadko dodawane rozdziały
W niedzielę mam komunie mojej
siostry i moja dieta pójdzie w pizdu.
Pozdrawiam,
Donieek!
Donieek!
Hahah. Sorry, ale Okocim. Na początku się śmiałam, a potem "no tak, reklama". Ogółem BOSKI. :333333
OdpowiedzUsuńtrochę zdziwiła mnie ilośc tych Jacków pod łóżkiem Laury, ale już jakoś przzwyczaiłam się do tego, że to opowiadanie lubi zaskakiwać xd
OdpowiedzUsuńmyślałam, że będzie troszkę dłuższe, a tu przerwałaś w takim momencie :<
Trochę dłuższe? To najdłuższy rozdział ze wszystkich jakie napisałam. A przerwałam w takim momencie żebyście czekały zniecierpliwione na nowy rozdział!
UsuńCo jak co, ale Bartmana płaczącego za psem to ja się nie spodziewałam. Jakieś problemy z Aśką (może i są, ale zbytnio się tym nie przejął), może zdrowotne, ale tęsknota za psem? Zbyś, miażdżysz mnie w każdym możliwym procencie. :D Tak, mi też się wydaje, że Paul podrywa Laurę.
OdpowiedzUsuńA Fabian jest pojebany, w ten pozytywny sposób. Sex all day, all night. :D
Zapraszam na ostatnią perwersję na http://anielska-perwersja.blogspot.com/ oraz na nowy projekt na http://kontrastowi.blogspot.com/ . Caroline. :*
UsuńŁaaaaa, boskie ;) Jestem ciekawa, czy związek Aśki i Zibiego przetrwa. No i Paul podrywacz, hahaha :D
OdpowiedzUsuńhahahaha :) Bartman w żałobie za psem ;3 Smutno a zarazem śmiesznie :))) NIE USUWAJ !!! Jest coraz lepiej :))) Czekam na kolejny rozdział o którym możesz mnie informować i zapraszam do siebie na nowy :D
OdpowiedzUsuńhttp://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
Pozdrawiam :) !