Marcela:
W ogóle ta sytuacja była bardzo dziwna.
Denerwuje mnie ten człowiek, nawet jeśli już przychodzi do klubu w takim celu
to po co mi to mówi? Dobra koniec tych przemyśleń.
Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni w celu zrobienia czegoś do jedzenia. Wiem,
że jest już bardzo późno, ale nie jadłam nic od południa. Zrobiłam sobie płatki
z mlekiem i poszłam do salonu.
Przeleciałam po
wszystkich kanałach, czego ja oczekiwałam? Na jakim kanale o drugiej w nocy
jest coś ciekawego? Włączyłam Polsat Sport i akurat zaczynała się powtórka
meczu Polska-USA. Bardzo lubiłam oglądać ten mecz, często na you tube włączałam
sobie go ponownie. Tym razem stwierdziłam, że nie ma sensu oglądać tego kolejny
raz, za bardzo jestem zmęczona i nie kontaktuje. Włączyłam nagrywanie w
dekoderze, żeby móc oglądać to starcie w telewizorze kiedy indziej. Odstawiłam miskę do zmywarki i
włączyłam ją.
Poszłam do mojej
sypialni po pidżamę i udałam się pod prysznic. W całej łazience były porozrzucane
balsamy do ciała, no tak Laura. Bardzo dbała o siebie czego ja kompletnie nie
rozumiałam. Jeśli człowiek ma się zestarzeć to tak się stanie, żadne drogie
kremy nie pomogą. Weszłam do kabiny i dokładnie umyłam moje ciało. Zmyłam
makijaż, umyłam zęby i ubrałam się. Na wszelki wypadek zamknęłam drzwi i udałam
się do sypialni. Położyłam się w moim wygodnym łóżku i nastawiłam budzik w
telefonie. Nagle poczułam wibracje, była to nowa wiadomość od jakiegoś
nieznanego numeru. Treść była dziwna: ,,Śpij kotku, bo ja nie mogę ;*’’. Teraz
to już zaczynam się bać, wstaję i idę do Laury.
-Laura! Śpisz?- spytałam
przyjaciółki.
-Nie kurwa, oglądam powieki!- ups!
Chyba ją obudziłam.
-Bo ja się boję!
-Czego ty się znowu boisz?-
podeszłam do niej i pokazałam jej wiadomość. Znowu poczułam wibracje i przyszła
kolejna wiadomość: ,,Wiem, że Ty szybko wyszłaś, ale ja trochę posiedziałem w
klubie. Proszę idź już spać i daj koleżance spokój J’’
-Lauro, kotku, ja dzisiaj z tobą
śpię!- powiedziałam przerażona.
-Nie bój dupy! Pewnie ktoś robi
sobie żarty, idź spać do siebie.
-No dobra, ale jak coś to
pamiętaj! Mój Ipod jest twój jak umrę!
-Dla mnie to nawet lepiej!-
powiedziała to cicho, ale ja to usłyszałam. Poszłam do swojego pokoju,
pozasłaniałam wszystkie rolety i położyłam się. Te SMSy długo chodziły mi po
głowie, ale w końcu zasnęłam.
Laura:
Krótko dzisiaj
spałam, a to wszystko przez Marcele, obudziła mnie w środku nocy, bo ktoś tam
coś do niej pisał. Mniejsza o to, czas się zwlec z łóżka. Umyłam zęby i
założyłam mój strój do biegania. Zawsze jak ide na jogging to zostawiam
telefon, nie chce żeby ktoś mi przeszkadzał. Zawsze wtedy myślę o wielu ważnych
dla mnie sprawach. Biorę tylko Ipoda bez którego nigdy się nie ruszam. Zrobiłam
łyka zimnej wody i wyszłam z domu. Winda stanęła, a ja do niej weszłam, nie
zauważyłam osoby stojącej w niej i upadłam na nią. Nawet nie wiem jak i
dlaczego.
-Przepraszam najmocniej!-
spojrzałam na osobnika i to był ten gościu co wczoraj przyszedł. O kurwa, co
robić.
-Nic się nie stało. – uśmiechnął
się przemiło, wyglądał kompletnie inaczej niż wczoraj.- ale mogłaby pani już ze
mnie zejść.- matko, ja cały czas na nim leżałam. Wstałam i otrzepałam z moich
legginsów niewidzialny kurz. Czułam się bardzo nie komfortowo, on cały czas na mnie patrzył, obserwował każdy
mój ruch.
-Musi się pan tak na mnie
patrzeć?!- wykrzyknęłam już nieco podirytowana.
-Paul jestem.- przedstawił się i miło uśmiechnął.
-Laura, miło mi- podałam mu rękę i
starałam się wytworzyć coś przypominającego uśmiech.
- Wiedzę, że też biegasz. Mogę się
przyłączyć?- spytał na co ja osłupiałam. Jak się wymigać, myśl Laura myśl!
- Yyy… Dla mnie jogging nie jest
po to żeby dbać o kondycję czy coś w tym rodzaju. Dzięki bieganiu rozluźniam
się i myślę nad różnymi sprawami. Jednym słowem wole być wtedy sama. Przepraszam.
-Nic się nie stało, ale dasz się
namówić na kawę potem?
-Hmm, czemu nie.- On był dosyć
dziwny, jakby każdego słowa nauczył się na pamięć, jakby ktoś podrzucił mu karteczkę, a on ją czytał. Dziwne, muszę to sprawdzić.
-Dzisiaj o 17, pod naszą klatką?
-Dobrze, wybierzemy wtedy gdzie
pójdziemy. A teraz już lecę, cześć!-wykrzyknęłam i poleciałam do parku.
Jak zawsze rano,
ludzie spieszący się do pracy, dzieci z tornistrami. Jedno przede mną drugie
już za mną. Cieszę się, że szkolne lata już się skończyły, chociaż podstawówka była świetna.
Potem wszystko się zjebało, gimnazjum narzucone przez moich rodziców. Bez przyjaciół,
znajomych. Do tej pory pamiętam jak przychodziłam do nich do szkoły codziennie
tylko żeby zobaczyć ich twarze. Gimnazjum to jak na razie najgorszy okres w
moim życiu. Dalej było coraz lepiej, ale czas podstawówki do tej pory nie
powrócił.
Ipod zapikał co
oznaczało, że zrobiłam już dzienne 15 kilometrów. Zaczęłam się rozciągać, a
potem spacerkiem doszłam na moje osiedle. Weszłam do windy, w której stał znienawidzony przez Marcele
Fabian. Nie zwracałam na niego uwagi. Coraz więcej tych siatkarzyków u nas w
bloku. Wysiadłam na swoim piętrze i weszłam do mieszkania.
-Nie zgadniesz kogo widziałam w
windzie!- wykrzyknęłam stojąc jeszcze przy drzwiach.
-Gibe!-taa, już- No skąd mam
wiedzieć?!- powiedziała nieco zirytowana Marcela
-Twojego przyjaciela! Fabiana
Drzyzgę!- Marcela osłupiała – Ej wszystko okej?
-Tak, tak, bo ja się boję, że te
SMSy są od niego.
-A skąd miałby niby mieć twój
numer?
-No nie wiem. Spytasz Zibiego czy
ma jego numer to porównamy je.
-No dobrze, ale najpierw pójdę pod
prysznic i zjem śniadanie.
-To ja ci już je zrobię.
-Kocham cie!- wykrzyknęłam już z
pokoju, musiałam się sprężyć, bo była 8, a zajęcia zaczynały mi się o 11.
Szybko się wykąpałam. Założyłam moje ulubione czarne rurki z wysokim stanem i
wpuściłam w nie bordową bokserkę Metallicy. Włosy dokładnie wyprostowałam i
nałożyłam jak zawsze wyrazisty makijaż. Poszłam do kuchni zobaczyć co
przygotowała mi Marcelka na śniadanie, były omlety ze szpinakiem i serem. Zabrałam
się za jedzenie
-Mmm, jak ja to kocham! Powinnaś iść
na gastronomię!- pochwaliłam przyjaciółkę.
-Takie coś to nawet ty umiesz
zrobić, nie przesadzaj.
-Ty skromniacho kochana!-
wykrzyknęłam- Ale to nie zmienia faktu, że jesteś ciotą!
-Zadzwonisz do Bartmana?-spytała
-Już dzwonię.
Wybrałam
prawidłowy numer i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Po paru sygnałach Zibi odebrał.
-Hej! Mam do ciebie sprawę.
------------------------------
-Wiem jest rano, ale to
bardzo ważne.
------------------------------------------
- Potrzebuje numer telefonu do
Fabiana Drzyzgi.
-------------------------------
- Nieważne. Masz?
--------------------------------------
- Dobra to wyślij mi SMSem.-
zakończyłam rozmowę i zrobiłam sobie kawę. Sączyłam ją długo w oczekiwaniu na
wiadomość od Zbysia.
-To jak, masz ten numer?- spytała
Marcela
-Czekaj chwilę, zaraz będę mieć.-
usłyszałam dźwięk nadchodzącej wiadomości-Czy to ten numer?- pokazałam jej
telefon, a ona porównała oba numery.
-O kurwa! To on!
- Widzisz? Trzeba było tak się
bać?
- Teraz to już boję się wyjść z
domu.
- Nie przesadzaj, przynajmniej
wiemy kto to.
Marcela:
Noc minęła mi
szybciej niż myślałam, na szczęście nie miałam żadnych koszmarów. Wstałam z
łóżka i udałam się do łazienki, żeby wziąć prysznic, to podstawa! Laury nie
było, wiec spokojnie mogłam się wyszykować. Ubrałam się w czarne rurki ze
skórzanymi wstawkami i koszulę khaki. Włosy spięłam w wysokiego koka i zawiązałam
na nich czarną bandankę. Lekko wytuszowałam rzęsy i pomalowałam usta na krwisty
czerwony. Taki zestaw lubiłam.
Wyszłam na
balkon zapalić czekoladowego LMa i usłyszałam, że ktoś wszedł do mieszkania. Z
doświadczenia Laury poszłam sprawdzić kto to. Była to ona, wróciła z biegania.
Ja osobiście bardzo za tym nie przepadam, wolę rolki lub rower. Poprosiłam ją żeby poprosiła
Bartmana o numer Drzyzgi. Mam podejrzenia, że to on pisze te SMSy. Obiecałam
jej, że zrobię śniadanie. Nieźle się wkopałam, na szczęście lubię gotować. Gorzej, że
została mi tylko godzina do zajęć. Mam nadzieję, że zdążę. Rozmroziłam szpinak i usmażyłam omlety. Danie akurat było gotowe,
gdy weszła Laura. Wyciągnęłam od niej ten numer i okazało się, że jest taki sam
jak ten od SMSów. Trochę się przestraszyłam, ale Fabian na pewno nic mi nie
zrobi, jest zbyt rozpoznawalny.
Założyłam moje
ukochane czarne ćwiekowane lity i zjechałam na parking. O dziwo nikogo nie
spotkałam w windzie, co rzadko się zdarza o tej porze. Wsiadłam do mojego mini
i pojechałam na uczelnie. Podczas jazdy śpiewałam wraz z radiem ACDC, miałam
ich płytę. Stanęłam na skrzyżowaniu i nie przestałam śpiewać. Otworzyłam szybę,
by zapalić papierosa i dopiero zauważyłam dosyć przystojnego faceta w samochodzie
obok, patrzył na mnie. W sumie nie dziwie się kto śpiewa podczas jazdy? Tylko
Marcela! Zapaliło się zielone światło i pojechałam dalej, wreszcie dojechałam
na uczelnie. Zamknęłam samochód i poszłam. Kiedy wchodziłam do budynku ktoś puknął
mnie w plecy i powiedział:
- Nie uciekniesz ode mnie!- zamurowało mnie...
_________________________________________________________________________________No
to mamy dwójeczkę! Dosyć nudny rozdział, ale musimy przez niego przebrnąć.
Niedługo Liga Światowa, jedziecie na jakiś mecz? Ja udaję się razem z koleżanką
do Atlas Areny. Jest to mój pierwszy mecz reprezentacyjny. Nie mogę się doczekać! Zapraszam na opowiadanie przyjaciółki Trzynaście lat, dziewięć żyć
Czytasz=Komentujesz
Pozdrawiam,
Donieek!
Donieek!
Fajny rozdział, jak zwykle momentami bardzo zabawny, uwielbiam Twoje poczucie humoru :D Informuj mnie o kolejnych częściach :)
OdpowiedzUsuńczyżby Laura wpadła w oko Fabianowi ? :) czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że Fabian nie będzie taki strasznie nachalny^^
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny. Informuj mnie. ;) Moje gg: 26649943. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńinformuję tylko i wyłącznie przez twittera lub jeśli ktoś ma bloga to przez komentarz ;)
UsuńHmmm ... ;) jaki nudny ?! Mi się bardzo podoba ;) cieszę się że tu wpadłam... ;D Kto to może być? ;) Fabian? Nie wiem ;)) Nie mogę doczekać się kolejnego wpisu o którym możesz mnie informować ;) Zapraszam również do siebie. Mam nadzieję że zostawisz po sobie jakiś znak ... ;) pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńJasne! :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFabian to już chyba sobie tę całą akcję z detalami zaplanował. Ale się tam nie dziwię Marceli, mnie takie esemesy również by przeraziły. I zapewne to on puknął ją w plecy. Hm, Drzyzga chyba już nigdy nie odpuści, bynajmniej na takiego nie wygląda. :P
OdpowiedzUsuńBartman, powinieneś czuć się zagrożony, Paul jeszcze sprzątnie ci sprzed nosa Laurę! :D
Nudny? To jeszcze bardziej jestem ciekawa co dalej :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział, coraz więcej się dzieje :)
Pozdrawiam.
[fighting--for--happiness.blogspot.com]
Wow, dodajesz tak szybko rozdziały, że nie nadążam. XD Może masz problem z interpunkcją, bo często umykają kropki i przecinki, a może to wina blogspota, nie wiem, jednak trochę to razi w oczy. Styl pisania nie jest idealny, lecz jeżeli to Twoje pierwsze opowiadanie, to myślę, że nie jest tak źle. Widać, że jakiś zamysł na treść jest i może nas coś jeszcze zaskoczyć. Ogólnie lekko mi się czyta i jest fajnie. :D
OdpowiedzUsuńNo, a jeśli chodzi o LŚ, to ja też się wybieram do AA, ale jeszcze do Spodka. c: To będzie mój drugi i trzeci w Polsce. Z tego, co doświadczyłam rok temu, to nie mogę się już doczekać STRASZNIE. :D
UsuńWreszcie jakieś rady!
Usuń