Marcela:
Nie wiem kto to
jest, boje się odwrócić. Dobrze, że jest tu dużo ludzi to na pewno mnie nie
zabije. Wyjęłam ukradkiem paralizator z torebki i powoli się odwróciłam. Lekko
się wzdrygnęłam i powiedziałam:
- To znowu ty.
- A czego się spodziewałaś? Myślałaś,
że tak łatwo odpuszczę?
- Przede wszystkim na takiego
wyglądasz – lekko się zdziwił – Poza tym muszę już iść, spóźnię się na zajęcia.
Uspokoiło mnie,
że to był Fabian. Denerwował mnie, ale przynajmniej miałam pewność, że nic mi
nie zrobi. Chyba… Weszłam szybko po
schodach na pierwsze piętro, do rozpoczęcia wykładu pozostała minuta. Szybko
usiadłam na miejscu obok Krzyśka, mojego kolegi z grupy i wyjęłam wszystkie
potrzebne mi notatki i zeszyty. Wykład nie był zbyt ciekawy więc zaczęłam grać
z Krzysiem w ,,Kółko i krzyżyk’’. Za każdym razem wygrywał Krzysztof,
musiał mieć jakąś taktykę.
Nareszcie
koniec, teraz zajęcia z rysunku, które bardzo lubiłam. Wyjęłam bloki techniczne
i ołówki. Wykładowca zaczął na tłumaczyć tajniki rysunku w architekturze krajobrazu.
Niestety to nie jest takie łatwe jak się wydaje. Te zajęcia minęły mi wyjątkowo
szybko.
Wyszłam z sali i
udałam się do uniwersyteckiej kawiarni. Kupiłam sobie kawę i zapaliłam
papierosa. Lubiłam ten zestaw, wiem, że fajki są bardzo niezdrowe, ale to one
mnie tak naprawdę napędzają. Podeszłam do Kaśki i spytałam:
- Robiłaś może dzisiaj notatki na
pierwszym wykładzie?
- Oczywiście, jak zawsze!- nie
wiem jak ona to robi, że słucha wykładowcy i nie zasypia.
- A mogłabym sobie je skserować?
- Jasne! Chodźmy!- dobrze, że
mieliśmy na uczelni xero, płatne, ale zawsze coś. Szybko poszłyśmy i zrobiłyśmy
to co miałyśmy.
- Dziękuje ci bardzo, nie wiem co
bym bez ciebie zrobiła!
- Nie ma sprawy, przynajmniej
komuś się przydam.
- Oj, nie mów tak.
- Ja już muszę lecieć. Paa!-
pożegnała się ze mną i poszła. Ona jest ostatnio jakaś dziwna, czuje, że coś
nie tak u niej. Usiadłam ponownie w kawiarni i zaczęłam studiować notatki Kasi.
Czułam, że ktoś się mi przygląda, zignorowałam to. Wsadziłam notatki do mojej
wielkiej torby i wyszłam z budynku.
Nagle stanęłam
jak wryta, Fabian stał przy moim Mini i bez żadnego skrępowania wpatrywał się
we mnie. Lekko się cofnęłam i stwierdziłam, że nie ma się co bać i stanowczym
krokiem poszłam do mojego samochodu.
- Hmm, co tak długo?- spytał
drapiąc się po brodzie.
- Co ty tu robisz?- nie
odpowiedziałam na jego pytanie.
- To ja zadałem pierwszy pytanie.
- A co mnie to obchodzi?! –
odpowiedziałam nieco zirytowana.
- Przyszedłem, bo mnie intrygujesz
i mam ochotę cię bliżej poznać.
- Ale ja ciebie nie – Otworzyłam
drzwi od auta, miałam już ruszać, kiedy spostrzegłam, że Fabian siedzi na
miejscu dla pasażera.
- Czy ty nie rozumiesz po ludzku?
- Kochanie, nie spinaj się.
Chodźmy na kawę i będziesz miała dzisiaj ode mnie spokój.
-Nie! Wyjdź!
- Nie mam takiego zamiaru. Idziemy
na kawę i koniec.
- Dobrze.- Zgodziłam się nie
chętnie i spytałam- To gdzie jedziemy?
- Daj kluczyki to ja Cię
zaprowadzę.
- Chyba sobie ze mnie żarty
robisz, jeszcze mnie gdzieś wywieziesz.
- No dobrze.- Włączył jakąś mapkę
na swoim Iphone i dał mi go.
- Dobra, to jedziemy!- Krzyknęłam
bez większego entuzjazmu i zapaliłam moje maleństwo. – Dobra trzymaj to, już
pamiętam drogę. – Oddałam Fabianowi telefon
- Na pewno?
- Tak. Jeszcze jedno, skąd masz
mój numer?
- Nieważne. – Zatrzymałam
samochód.
- Gadaj!
- No od Zibiego!
- Kurwa zajebie go!
- A ty skąd wiedziałaś, że to mój
numer?
- A kto inny mógł mnie napastować?
- Nie kłam!- Wykrzyknął i zaczął
się śmiać.
- Od Bartmana, czułam, że to ty.
- Możemy już jechać? – Spytał nie
kryjąc zniecierpliwienia
- No już jadę. – Jak powiedziałam
tak zrobiłam.- Tak naprawdę dlaczego to robisz?
- Ale co? Staram się o ciebie?
- Tak.
- Bo mi się podobasz. – Powiedział
to rumieniąc się, tak samo jak ja chwilę później.
Laura:
Marcela wyszła,
a ja zostałam sama. Zostało mi półtorej
godziny do wykładów, więc postanowiłam ogarnąć w mieszkaniu. Włączyłam muzykę
na głośniki , akurat zaczęło lecieć Lonely Day SOADu. Moja ulubiona piosenka,
mój ulubiony zespół. Żyć nie umierać! Jak to miałam w zwyczaju zaczęłam
śpiewać, słowa znałam doskonale. Podczas gimnazjum uczyłam się ich na pamięć w
czasie lekcji. Muzyka i siatkówka podtrzymywały mnie na duchu. Tak, kiedyś
grałam, nawet byłam w reprezentacji Polski kadetek. Niestety musiałam zakończyć
moją dobrze zapowiadającą się karierę. Bardzo poważna kontuzja to najgorsze co
może się zdarzyć w życiu młodego sportowca. Miałam trzy operacje kolana, żadna
nie pomogła. Chociaż gdyby nie one teraz nie miałabym nogi. Usiadłam na kanapie
i rozpłakałam się. Jak za każdym razem kiedy o tym myślałam. Ktoś zadzwonił do
drzwi, wstałam zapłakana i otworzyłam drzwi. Był to Paul, tylko co on tu robił?
- Co ty tu robisz? – zapytałam
powoli uspokajając oddech.
- Twoją muzykę słychać w całym
bloku, wiesz o tym?
- Przepraszam już wyłączam.-
Wyjęłam pilocik od wieży i wyłączyłam ją. Paul cały czas stał w drzwiach.
- Coś jeszcze? - Spytałam starając
się byś miła.
- Płakałaś? Dlaczego? – Zapytał
udając zmartwionego, a może był?
- Tak bez powodu. – skłamałam –
Wiesz, kobiety tak czasem mają. – powiedziałam i ponownie się rozpłakałam.
- No nie wiem czy tak bez powodu,
chodź. – Przysunął się do mnie i przytulił.
- Ubrudzę ci koszulkę.
- O to się nie martw. Mogę wejść.
- Chodź. – zaprosiłam go do
środka. – Kawy, herbaty?
- Nie dziękuję – grzecznie
podziękował i usiadł na kanapie- Podejdź do mnie. – przysiadłam się obok niego.
– O co chodzi? Mnie nie okłamiesz, że to bez powodu płaczesz.
- No, bo chodzi o to, że… - nie
dokończyłam i znowu się rozpłakałam.
- Nie płacz słońce. – Powiedział
troskliwie i przytulił mnie. – Ciii- próbował mnie uspokoić. Jak na zawołanie
przestałam płakać i z przyzwyczajenia spojrzałam na zegarek.
- O kurwa, mam zajęcia za pół
godziny, muszę się jeszcze pomalować. Jeśli chcesz możesz mnie odprowadzić, a
ja opowiem ci dlaczego płaczę.
- Chętnie!- odpowiedział z
entuzjazmem.
- Daj mi pięć minut.- Szybko
poleciałam do łazienki i zmyłam resztki rannego makijażu. Zrobiłam go od nowa w
ekspresowym tempie. Jeszcze raz lekko wyprostowałam włosy i wybiegłam z
łazienki
-Gotowa!
- Pięknie wyglądasz. – skomentował
mnie Paul, a ja mocno się zarumieniłam. Opuściła twarz w dół żeby tego nie
zauważył.
- I teraz drugi problem, jakie
buty założyć?
- Idź po torbę, a ja ci jakieś
wybiorę- nie musiał długo ich szukać, przecież leżały porozrzucane na
korytarzu. Spakowałam torbę i założyłam ją na ramie. – Trzymaj! – Paul podał
moje bordowe conversy.
- Ty to masz gust! –
Wykrzyknęłam.- To przecież moje ulubione buty! - Wyszliśmy z mieszkania i
udaliśmy się do windy.
- No to powiesz mi o co chodzi?-
Pokiwałam twierdząco głową i opowiedziałam mu całą. Oczywiście nie obyło się
bez paru łez z mojej strony, na szczęście Paul uspokajał mnie. Spojrzałam
kontem oka na jego twarz i zauważyłam 2 łezki na jego policzku. Wzruszyło mnie
to, ale musiałam się ogarnąć, bo byliśmy w centrum gdzie było pełno ludzi.
Lotman dyskretnie wytarł łzy i powiedział:
- Współczuje, ale nie martw się.
Na pewno kiedyś w jakiś sposób Bóg ci to zrekompensuje.
- Jestem ateistką.
- Chyba, że tak. – Uśmiechnął się
lekko. Wyciągnął papierosa i spytał – Pozwolisz?
- Jasne! Ja też palę, ale nie
sądziłam, że sportowcy tak. – wyjęłam mojego czekoladowego LMa
- Teoretycznie nie powinienem, ale
nie potrafię tego rzucić. – Popatrzył chwilę na mnie i podpalił mojego
papierosa. – Kiedy zaczęłaś?
- Po drugiej operacji. – Już miałam
wybuchnąć płaczem, ale Loti natychmiast mnie przytulił.
- Przepraszam. – Wyszeptał.
- Nic się nie stało, niestety już
jesteśmy.
- Do zobaczenia dzisiaj!-
Cmoknęłam go w policzek i weszłam do budynku. – Masz już więcej nie płakać!-
usłyszałam jeszcze krzyk Paula i weszłam na górę.
Kiedy otworzyłam
drzwi sali okazało się, że wykłady już się rozpoczęły.
- Przepraszam bardzo za
spóźnienie. – Powiedziałam patrząc z
udawaną skruchą na wykładowcę.
- Nic się nie stało, dopiero
zaczynamy.- Odpowiedział miło a ja poszła do ostatniego stolika. Usiadłam obok
Przemka. Przyjaźniłam się z nim, jest jedyną osobą z którą rozumiem się w mojej
grupie. Usadowiłam się na krześle od okna i obserwowałam plac przed uniwersytetem.
Dostrzegłam tam Zbyszka siedzącego na ławce, wydawał się bardzo smutny.
Skończyłam patrzeć za okno i skupiłam się na wykładzie, który był o dziwo bardzo
ciekawy. Co niestety jest rzadkością. Następne były zajęcia z historii o
starożytnych kodeksach prawnych, których bardzo nie lubiłam. Zaczęłam rysować
coś razem z Przemkiem na tyle zeszytu. Wykład się ciągnął w nieskończoność, na
szczęście Przemo umilał mi ten czas. Wybiła 14:00 co oznaczało koniec nudy.
Prędko wyszłam z sali, a następnie budynku. Rozejrzałam się i zauważyłam nadal
siedzącego Zbyszka na ławce. Podeszłam do niego.
-Hej! Co ty tu robisz?- odwrócił
się w moją stronę, a ja zobaczyłam czerwony ślad na jego policzku i zapłakane
oczy. Musiało stać się coś bardzo poważnego, bo nigdy nie widziałam Zbigniewa w
takim stanie, a znamy się bardzo długo.
__________________________________________________________________________________
Witam! Nie wiem czy tylko mi się tak wydaje czy Wam też, że rozdziały są bardzo
nudne. Dawno nie było nic śmiesznego, dawno nie było seksu. No cóż, będzie
trzeba to poprawić!
Pozdrawiam,
Donieek!
Donieek!
ciekawe co sie stało :< a Fabio to sie już całkiem nakręcił na Laure :> pozdrawiam ! :*
OdpowiedzUsuńFabian jaki alvaro, hahaha <3 Jestem ciekawa co stało się Zbyszkowi. Informuj mnie dalej na tt :* @sportismylife <3 Zapraszam do siebie;)
OdpowiedzUsuńNudne? :O Jak ty marudzisz...xD
OdpowiedzUsuńFabian obrał ciekawą taktykę na podryw....:D No i cholernie ciekawa jestem co się stało.
Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy.
nie no, Lotman taki wzruszający chłop :D bardzo miły xd Fabian mi się trochę nie podoba, zobaczymy jakie ma plany co do Marceli... co do taktyki podrywu, no naprawdę, pozazdrościć pomysłu :D
OdpowiedzUsuńRobisz z tych siatkarzyn takich chłopów, po których bym nigdy się nie spodziewała takiego zachowania. Lecz w sumie, kto tam wie, co oni robią "po godzinach". Haha, dawno seksu nie było? Może tak nie wkopuj dziewczyn od razu. XD
OdpowiedzUsuńZ powodu mojego niebytu na twitterze, to tutaj zapraszam Cię do mnie na Chapter 9. :)
Płaczący Bartman po prostu zniszczył mój światopogląd, chyba za szybko się nie pozbieram. Nie wiem, co by musiało się stać, aby doprowadzić go do takiego stanu. A Lotmana po prostu uwielbiam, nie ma innej opcji! :)
OdpowiedzUsuńFabian to druga osoba, która powala mnie na kolana. Cholera, czy ten facet ma jakieś skrupuły? Oj, Marcela będzie z nim miała ciężkie życie, natręt gorszy od muchy. :D
zapraszam na rozdział pierwszy! http://siatkowkatonietylkosport.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń