wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 5


Marcela:
i… zaczęłam się z niego śmiać. – Nie tu. – Uśmiechnęłam się chyba pierwszy raz do niego.
- Już myślałem, że znowu dostanę. – Zaczął śmiać się wraz ze mną.
- Przepraszam za tamto, w sumie to ja też byłam tam na ,,łowach’’. Wolę zdobywać niż być zdobywaną.
- Uff, już myślałem, że ty z tych sztywnych.
- Ty jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. – Uśmiechnęłam się i ponętnie oblizałam usta. Po paru sekundach usłyszałam chrząknięcie, to był kelner, bardzo przystojny kelner.
- Podać coś? – Spytał lustrując mnie wzrokiem.
- A co pan zaproponuje? – Odpowiedziałam bawiąc się ramiączkiem od stanika.
- Mój ulubiony zestaw to Latte, a do tego lody z bitą śmietaną. Pani się akurat przydadzą, trzeba trochę ochłodzić temperaturę. – Hahahaha, on mnie podrywa. Ma zbyt piskliwy głos, niestety nie skorzystam.
- Dziękujemy, poprosimy w takim razie dwa soki pomarańczowe i szarlotki na ciepło. – Powiedział nieco zdenerwowany Fabian. – Powiedziałem dziękujemy. – Ostatnie słowo mocno zaakcentował, kelner szybko zmył się. – Co to było?
- Nie spinaj się, słyszałeś jak on mówił? – Spytałam śmiejąc się zarazem.
- Podobasz mi się taka. – Zaczął bawić się moimi palcami. Przybliżył swoją twarz do mojej i lekko pocałował. Całował nieziemsko, najlepiej ze wszystkich, z którymi to robiłam. 
- Mówiłam ci, że nie tu.
- A tam? – Wskazał palcem na mój samochód. – Potem?
- Zobaczymy, zobaczymy. – Odpowiedziałam przygryzając wargę. Akurat przyszedł kelner.
- Proszę, oto państwa zamówienie. – Powiedział z wymuszonym uśmiechem obserwując Fabio.
- Dziękujemy! – Wykrzyknął radośnie rozgrywający. – To co jemy szybko i idziemy?
- Nie zapędzaj się. – Zaczęłam konsumować deser.
- Smakuje? – Spytał, a jego ręka powędrowała na moje udo.
- Robię lepsze, aczkolwiek nawet dobre. – Odpowiedziałam niczym Michel Moran z ,,MasterChef’’.
- Kiedyś mi to udowodnisz.
- No chyba nie. – Zaczęłam się z niego śmiać. Po jakimś czasie czułam się pełna.– Nie mogę już! – wypowiedziałam przestając jeść ciasto.
- Nie zjadłaś nawet połowy! Ja moje pochłonąłem w parę minut, a ty męczysz się z tym od 30 minut.
- Nie przesadzaj.                                                                  
- Jesteś za chuda. – Powiedział ,,tykając’’ mnie w żebra. – Ale jak na swoją wagę cycki masz duże.
- Cycki to akurat mam bardzo duże. – Dopiłam sok i machnęłam ręką do kelnera, który niebawem podszedł.
- Tak?
- Poprosimy rachunek. – Wyręczył mnie Fabian.
- Jasne. - Przyszedł po chwili z książeczką, w której znajdował się paragon. Drzyzga niestety nie pozwolił zobaczyć mi ceny. Wyjął z portfela 100 złotych i włożył gdzie treba.
- Ile?! – Zapytałam zdziwiona.
- Ciebie niech to nie interesuje. – Złapał mnie za rękę i tak poszliśmy do wyjścia, a następnie do samochodu. Oparł mnie o maskę samochodu i zaczął namiętnie całować.
- Mówiłam, że nie tu, choć pojedziemy do jakiegoś lasu. – O Boże, co ja robię?! Wsiadłam za kierownicę i ruszyłam w drogę. Wjechałam w jakąś poboczną dróżkę i stanęłam samochodem pomiędzy wielkimi choinkami. Zadziornie się uśmiechnęłam i popatrzyłam na Fabio.
- Wiedziałem, że tak to się skończy. – Wyszedł z samochodu, otworzył moje i wziął mnie na ręce. – Z tyłu więcej spejsa. – Położył mnie delikatnie na siedzeniach i całował. Zdjął swoją skórę nie przestając i zaczął gładzić mnie po udach. Oddawałam coraz to szybsze pocałunki plącząc ręką jego włosy. Fabio zaczął mnie stopniowo rozbierać. Najciężej poszło mu oczywiście z moimi Littami. Nie mógł ich odwiązać dlatego zrobiłam to ja, on tylko wypowiedział bezgłośne ‘wow’.  Teraz rozpoczął wędrówkę językiem po moim ciele, jego zarost przyjemnie podrażniał moją skórę. Sięgnął ręką do moich fig i zwinnym ruchem zdjął je. – Pobawimy się nieco inaczej.- Poruszył pociągająco brwiami, rozszerzył mi nogi i wyprawiał (wiadomo gdzie) rozmaite cuda językiem. Długo nie powstrzymywałam się od jęków, moje piski zapewne słychać było w leśniczówce. Fabian przestał:
-Już?- spytałam zawiedziona.
- To jeszcze nie koniec. – Zdjął swoje bokserki i wszedł we mnie. Nasz ruchy dobrze się komponowały, wszystko było magiczne i zarazem drastyczne. Fabian niesamowicie mnie podniecał wiec nie musiał się zbyt starać, ale widziałam, że wszystko robi na sto procent. Nie wiem jak on, ale ja już doszłam. Głośno oddychając  powiedziałam:
- Ja już kotku.
- Ja też. – Rzucił mi moje ubrania. – Ubieraj się, czas jechać. – Uśmiechnął się zabójczo i puścił mi oko ubierając się. Zrobiłam to co mi kazał i weszłam na miejsce kierowcy. Fabian  usiadł tam gdzie wcześniej.
- Ale ja nic nie mówiłam, że będziemy wracać razem. – Spojrzałam na niego poważnym wzrokiem, on chyba się przestraszył. – Hahaha, żartowałam przecież. Gdzie cię zawieźć?
- Mogłabyś pod halę? Dalej bym sobie doszedł.
- Dojść to już doszedłeś, chyba.
- Poznaje cię z coraz innej strony. – Lekko się uśmiechnął. Chwile potem zostawiłam Fabiana pod Podpromiem i pojechałam do domu.

Laura:
Staliśmy tak przez dłuższy czas, Paul patrzył się na mnie, ja na niego. Niezręczna sytuacja, nie wiem co robić.
- Co ty tu robisz? – W końcu odezwałam się do niego.
- Muzyka. – Powiedział obojętnym tonem. – Naprawdę musisz ją puszczać tak głośno? – Pokazał się z innej strony, mówił wszystko tak chamsko. W słowach nie było nic takiego, ale w jego wyrazu twarzy już tak.
- Nie, nie musze, ale chyba nie wolisz słuchać moich jęków? Poza tym, ty kurwa jesteś jakimś emerytem, że ci to przeszkadza? – Wykrzyczałam z pretensjami.
- Dobrą muzykę mogę tolerować, ale nie takie gówno.
- Teraz to już przegiąłeś, spierdalaj! – To ostatnie wypowiedziałam w języku Polskim i zamknęłam mu drzwi przed nosem.
Co to było, myślałam, że Paul to miły i wrażliwy mężczyzna. Teraz to sobie nagrabił, podeszłam do wieży i pogłośniłam jeszcze bardziej muzykę. Tak, robiłam to na złość.
- Kochanie, co to były za krzyki? Czy ja słyszałem Lotmana?
- Tak, ale to nie ważne. – Usłyszałam dzwonek do drzwi, otworzyłam je gwałtownie i powiedziałam. – Co tu do chuja znowu rob… - Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam przestraszonego faceta z pizzą.
 - Przepraszam, pomyliłam pana z kimś innym. – Przeprosiłam gościa i dałam mu banknot pięćdziesięciozłotowy. – Reszty nie trzeba. – Odpowiedziałam zanim spytał mnie o to.
- Dziękuje bardzo, smacznego i do widzenia. – Wydukał rozweselony mężczyzna. Wyniosłam pizze na stół do kuchni.
- Zibiś, chodź na żarcie!
- Już! – Wykrzyknął i szybko przybiegł w samych bokserkach. Jak zawsze nie mogłam oderwać oczu od jego klaty.
- Ale ty masz zajebiste mięsnie.
- Wiesz, że wiele razy mi to mówiłaś?
- Wiem, ale mało kto ma tak wyrobiony kaloryfer.
- Nie gadaj tylko jedz!
- Przecież ja nie jem takich rzeczy, przytyję.
- Chyba w cyckach.
- Oby nie!
- Im większe tym lepsze.
- Czy ty uważasz, że ja mam małe cycki?
- Tak.
- Czyli dla ciebie miseczka E jest zbyt mała? Masz coś na psychice kotku. – Nic nie odpowiedział, od razu zabrał się za jedzenie. Nie chciało mi się patrzeć jak zjada kolejne kawałki owego placka więc poszłam do mojej sypialni. Zaczęłam od pościelenia łóżka, a skończyłam na złożeniu wszystkich ubrań. Nie przejmowałam się Paulem, nigdy się takimi sprawami nie zawracałam głowy. Trochę już przeżyłam, chociaż jestem jeszcze młoda. Ubrałam się w moje ,,domowe’’ ciuszki i usłyszałam jak ktoś wchodzi do mieszkania.
- Hej! – To była Marcela. – Mmm, co tu tak pachnie?
- Laura pizze nam zamówiła. – Wyręczył mnie Zbyszek.

Marcela:
No tak, buty Zibiego, widzę, że nie tylko ja dzisiaj zaszalałam. Moja najukochańsza przyjaciółka zamówiła pizze! Jak ja ją kocham. Weszłam do kuchni i zobaczyłam Zjeba wcinającego naszą kolację w samych bokserkach.
- Nie masz ubrań?
- Co, podnieca Cię moja klata? – Zapytał się wypinając ową część ciała.
- Widziałam lepsze. – Skłamałam.
- Jeszcze mnie zobaczysz reklamującego męską bieliznę! – Zaczął się chwalić.
- Oj Barszczman, Barszczman. Chyba barszcz czerwony Winiary.
- Spierdalaj. – Wykrzyknął z nieudawanym uśmiechem. – Myślisz, że by się sprzedało?
- Z twoim ryjem?
- Mhm.
- Nie. – Wzięłam kawałek pizzy i poszłam do Laury. Zobaczyłam ją siedzącą na jej łóżku. – O! Widzę, że ktoś tu słucha płyty Behemotha ode mnie!
- Zawsze słucham muzyki podczas seksu. – Spojrzałam na nią jak na głupią. – Zbyszka trochę przymuliło, obawiam się, że będzie dzisiaj u nas spał.
- Chyba sobie żarty robisz, nie ma szans.
- Daj spokój, Aśka go z domu wyrzuciła. Nic ci przecież nie zrobi.
- No dobrze, ale musi nam załatwić wejście w nocy na halę. Mam fajny pomysł na sesje!
- Czuje, że to będzie ostre.
- Tylko powiedz mu, że nikogo nie może wtedy tam być.
- Sama mu to powiesz. – Uśmiechnęła się do mnie. – Nie uwierzysz co ci zaraz powiem!
- No zaskocz mnie!
- Pokłóciłam się z Lotmanem! – Nie wiem dlaczego mówiła to takim radosnym tonem.
- O co znowu?
- Miał pretensje, że znowu słucham muzyki na głośnikach. Do tego powiedział, że nie jest to ,,dobra’’ muzyka. To już mnie zdenerwowało.
- U mnie ma już przejebane.
- Dobra, lece biegać, mam nadzieję, że nie spotkam go w windzie. - Powiedziała prędko moja przyjaciółka.

Laura:
Jak powiedziałam tak zrobiłam. Oczywiście najpierw przebrałam się w strój do biegania. Weszłam do windy, na czwartym piętrze zatrzymała się. I kogo tam zobaczyłam? Oczywiście wielkiego Paula Lotmana wchodzącego z jakąś dziewczyną. Spojrzałam na jej twarz i to była Zbyszkowa Aśka! Czuję wielką sprzeczkę. Lekko chrząknęłam i zaczęłam patrzeć się Joannie prosto w oczy.
- To ty! – Wykrzyknęłam z udawaną radością i wskazałam palcem na Joasię.
- Czy moje oczy mnie nie mylą? – Spojrzała na mnie i zrobiła się cała czerwona. – To z tobą zdradzał mnie Zbigniew. – Podeszła do mnie bliżej.
- To przez ciebie zawsze tak krótko pieprzyłam się z Zibim. No, ale przecież podniecałam go i nie musiał tak się męczyć jak z tobą! – Dobrze Ci Lauro idzie, jeszcze trochę i się wkurzy. Kontem oka patrzyłąm na Paula, który się śmiał i to bardzo. Hahaha już się zdenerwowała. Podeszła do mnie i złapała mnie mocno za szyję. Co nie co bić się umiałam, kiedyś trenowałam sztuki walki. Chwyciłam jej rękę i wykręciłam ją. 
– Czekaj! Makijaż ci się rozmaże. – Zadrwiłam z niej i całą moją ręką tarmosiłam jej twarz. Oczywiście tak żeby jej nie zrobić krzywdy, ale sprawić ból. Powaliłam ją na podłogę i kiedy miałam już jej coś zrobić usłyszałam, że ktoś wchodzi do windy. Spojrzałam w prawo i byli to policjanci.


Hahahhaahahaa, ale mam bekę z tego rozdziału. Kompletnie bezsensu. Jeśli macie jakieś zastrzeżenia, rady godne uwagi to komentujcie.
Niestety teraz rozdziały będą dodawane dużo rzadziej. Koniec roku, czyli poprawianie czas zacząć. Nie mogę doczekać się już LŚ.
Zostało już tylko półtora miesiąca do wakacji! Damy radę? Jedziecie na jakieś obozy? Ja się Wam pochwalę, jadę na VolleyCampa (28.06-09.07), potem na obóz z kadry i może na jakieś wyjazd z rodzinką. Także wakacje już zaplanowane. Zapraszam również tu jest to mój photoblog, od czasu do czasu będą pojawiały się zdjęcia mojego autorstwa.
Zapraszam do czytania, komentowania i promowania. Chętnie nawiążę współpracę z jakąś siatkarską stronką z FB. Jeśli ma któraś z Was coś takiego to skontaktujcie się ze mną.
Pozdrawiam,
Donieek! :)
PS.: Mam straszne zaległości w Waszych opowiadaniach, za co serdecznie Was przepraszam! :*

5 komentarzy:

  1. Ogółem super, ale mam prośbę. Przestaw jakoś tekst, i zmień czcionkę, bo oczojebna jest. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No, to Laura, mówiąc lekko, będzie miała przejebane. I to już nie za samą muzykę, a napastowanie Aśki. Swoją drogą, szybka jest dziewczyna, Zbyś zdradzał, to już zabrała się za Paula, z którym nie wiem, co się stało, nie wiem, gdzie podziała się jego wrażliwość. W każdym bądź razie - niezłe zabawa ze smerfami będzie. :D
    Fabian - nowy bóg seksu? A czemu by nie! :P

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawa jestem jak to się skończy. to jest taka... mała zagadka xd
    ogółem rozdział fajny, bardzo fajny, zajebisty... i wgl xd czekam na następny xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyczuwam kłopoty ;D Rozdział świetny, dużo się dzieję :> Muszę przyznać, że Fabian mnie dość pozytywnie zaskoczył. Obyło się bez jego dziwnych tekstów xd

    OdpowiedzUsuń