poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 11

Laura:

- Ale Paul! Przecież mówiłam ci, że byłam nie świadoma, ja nawet nic nie pamiętam.
- Trzeba było myśleć! – Podniósł głos tak jak nigdy tego nie robił.
- Zresztą nie jesteś moim ojcem żebym ci się ze wszystkiego tłumaczyła. – Nie wiem dlaczego to powiedziałam.
- Myślisz tylko o sobie, a pomyślałaś chociaż przez chwilę o Marcelinie?
- Powiedział ten, co sam żonę zdradzał! – Paul się zdziwił. – Myślisz, że nikt tego nie wie? Ten co interesuje się siatkówką, to i życiem zawodników też, także się nie dziw.
- Nie powinnaś się wtrącać w moje prywatne sprawy!
- Ty tym bardziej, tylko, że ja się nie wtrącam. – Popatrzył na mnie wkurzony i zaparkował pod komendą policji.
- Mam iść z tobą?
- Jak chcesz. – Odpowiedziałam obojętnie i wyszłam z auta, a on poszedł za mną.
Niemiły dwupiętrowy budynek, nic ciekawego. Na pewno nikt nie chciałby w nim zagościć. Lotman mnie wyprzedza, był bardzo zdenerwowany. W sumie nie wiem po co ze mną tu idzie, ale jego wybór. Coraz bardziej działa mi na nerwy. Stoi przy drzwiach i chyba czeka na mnie. O dziwo otwiera mi drzwi.
- Dziękuję. – Podziękowałam, kultura osobista tego wymaga  i weszłam. – Dzień dobry. – Podchodzi do mnie jakiś policjant.
- W czymś pani pomóc? – Spytał.
- Dostałam telefon, przyjechałam po moją przyjaciółkę.
- Imię i nazwisko poproszę.
- Moje czy koleżanki. – Spytałam głupio, na co Lotman parsknął śmiechem.
- Oczywiście, że koleżanki. – Powiedział z uśmiechem.
- Marcelina Mickiewicz.
- Proszę iść za mną. – I poszłam, mężczyzna zaprowadził mnie do obskurnej celi gdzie siedziała znudzona Marcela. Ja na jej widok nie mogłam powstrzymać się od gromkiego śmiechu. Marcelina patrzy na mnie, też wybucha śmiechem, tak samo jak Lotman. Jedynie policjant jest poważny. – To był Pani pierwszy raz, więc nie zapiszemy tego w aktach. -
I śmiejemy się jeszcze głośniej. – Możecie państwo już iść. – I z zadowoleniem wychodzimy z komisariatu.
- Do widzenia. – Powiedzieliśmy wszyscy dusząc się śmiechem.
- Laura?
- Hm?
- Zerwałam w nocy z Fabianem. – Spojrzałam z ,,zadowoleniem’’ na Lotmana.
- Jak to? Ja z dzisiejszej nocy nic nie pamiętam.
- Ja też, przeglądałam moje SMSy i wychodzi na to, że rozstaliśmy się przez SMSa. – Marcela już nie mogła wytrzymać ze śmiechu, endorfiny przepełniały jej umysł.
- Idźmy już. – Powiedział poważnie Paul. Tak też zrobiliśmy, wsiadłam do jego Merca, jednak tym razem do tyłu. Chciałam uniknąć kłótni.
- Ty nie do przodu? – Spytała podejrzliwie przyjaciółka.
- Nie, ty sobie usiądź.

Marcela:

Śmieszna sytuacja, złapali mnie za zakłócanie porządku. Tylko, że ja nawet nie pamiętam co robiłam, mniejsza o to. Ostatnio Laura bardzo dziwnie się zasługuje, muszę z nią pogadać. Lotman też był jakiś dziwny, chyba się pokłócili.
- Co wy tacy cisi? – Chciałam rozruszać tych lamusów. Lotman na to włączył radio z którego leciał System of a down. Laura momentalnie się wybudziła i patrzyła z niedowierzaniem na Paula.
- Widzę jak na mnie patrzysz. – Powiedział tajemniczo.
- Nie wiedziałam, że słuchasz Soad’u, tym bardziej, że negatywnie reagowałeś na ich brzmienia w moim mieszkaniu. – Powiedziała.
- Zobacz kieszonkę z tyłu mojego siedzenia. – Laura otworzyła ją, pojawiły jej się łzy w oczach. Zaczęła po kolei wyjmować płyty i chyba z parędziesiąt biletów na ich koncerty. O nie, zaraz mi tu będzie płakać.
- Laura, spokojnie. – Powiedziałam kojąco. – To tylko bilety, uspokój się. – Czuje, że zaraz wpadnie w histerie.
- To tylko bilety?! Marcela! Nie pierdol, ty wiesz jakie to dla mnie ważne było. – I zaczęła płakać, a nie mówiłam?
- Mogę cię do Łodzi zabrać. – Powiedział obojętnie w kierunku Laury. Ona chyba go nie słuchała nawet. Zaparkowaliśmy pod naszym blokiem i wszyscy prędko wyszliśmy z auta.

Laura:

Czułam się okropnie, wiem to jest nienormalne, ale cóż, skora ja taka jestem to i to co robię takie jest. Przynajmniej ta cała impreza uszła na sucho. Weszłam do domu i pierwsze co zrobiłam to zmyłam mój rozmazany makijaż. Postanowiłam nie użalać się nad sobą, bo po pierwsze to nie ma sensu, a po drugie to i tak nikt tego nie zrozumie. Zrobiłam ,,tapetę’’ od nowa. Do łazienki weszła Marcela.
- Możemy porozmawiać? – Spytała poważnie.
- Jasne. – Poszłyśmy do salonu i usiadłyśmy na kanapie. – Co tam?
- Możesz mi powiedzieć co się dzieje? Ostatnio jesteś jakaś dziwna.
- Nie wszystko jest okej… Może poza jedną rzeczą. Chyba przespałam się z Drzyzgą. – Marcela bardzo się zdziwiła.
- Jak to chyba? – Nie była zdenerwowana, spytała się z troską.
- Obudziłam się w łóżku Fabiana nago, jak go spytałam czy to robiliśmy to powiedział, że tak. Marcela ja cię przepraszam, ja na Maryśce leciałam! – Opowiedziałam z paniką w oczach.
- Spokojnie, dla mnie ten związek nie miał żadnego znaczenia. – Przytuliła mnie i szeroko się uśmiechnęła.
- A ty, za co na policji wylądowałaś?
- Nie pamiętam. – Jej mina przypominała emotikonę ‘XD’. Zaczęłyśmy się śmiać, a Julia zaczęła szczekać.
-Łoho, chyba ktoś tu chce na dwór! – Zapięłam jej smycz i szybko wyszłam żeby nie załatwiła swoich potrzeb na dywan.

Poszłam do pobliskiego parku. Spacerowałam chyba pół godziny, kiedy miałam już wracać do domu ktoś złapał mnie od tyłu i zasłonił oczy.



___________________________________________________________________ Witam!  Chyba się wypaliłam, to tyle z mojej strony.
Pozdrawiam,
Donieek

3 komentarze:

  1. Niech Paul się przestanie fochać, no :D Duży plus za gust muzyczny :)
    Dużo się dzieję, na nudę narzekac zdecydowanie nie można. I mam nadzieję, że to pod rozdziałem to tylko zwykłe marudzenie

    OdpowiedzUsuń
  2. Oni wszyscy są niemożliwi:). Podchodzą do życia na takim luzie, że aż czasem im zazdroszczę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. to opowiadanie z każdym kolejnym rozdziałem mnie zaskakuje:) ale tu chyba o to chodzi:)
    jestem ciekawa, czy tu coś między Laurą a Paulem zaiskrzy...

    czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń