Laura:
Kleista maź w oczach sprawia, że
ledwo mogę je otworzyć. W końcu się udaje, leże w łóżku, nie moim, obok
leży jakiś mężczyzna. Nie zwracam na niego uwagi, jedyną rzeczą, której
potrzebuje to woda i proszki przeciwbólowe. Ledwo widzę, jakimś cudem
odnajduję kuchnie. Biorę dużą butelkę wody i próbuje zredukować suszę w gardle.
Bierze mnie wkurw, nic nie działa. Czuję jakbym miała pustynie w buzi. Kopie
mocno szafkę, słyszę jakieś dźwięki, które coraz bardziej mnie drażnią.
Zaczynam przeszukiwać szafki, licząc, że znajdę jakieś tabletki.
- Co ty tu robisz? – Usłyszałam znajomy głos. – I dlaczego
jesteś naga?!
- Ciszej! – Odwracam się i widzę zaspanego Lotmana.
- Możesz mi odpowiedzieć na moje pytanie? – Powiedział
głośniej.
- Powiedziałam ciszej! – Jeszcze bardziej się denerwuję. –
Nie wiem.
- Nie wiesz jak znalazłaś się w mieszkaniu Fabio?
- Tak, nie wiem. Nic nie pamiętam. – Przetwarzam,
przetwarzam. – Jak to w mieszkaniu Fabio?! – Zapomniałam już o kacu.
- To jest dom Fabiana Drzyzgi, ja pomieszkuję u niego. –
Otworzyłam oczy z niedowierzenia. – Słyszałem w nocy jakieś jęki, ale nie
spodziewałem się tego po tobie…
- Ktoś coś mówił o mnie? – Rozgrywający wszedł do kuchni tak
jak go Pan Bóg stworzył. – Umm, w nocy twoje cycki wydawały się mniejsze. –
Wskazał palcem na mój biust, zerknęłam na Paula, a on na mnie. Nie wiedziałam co
zrobić, tylko jedno pytanie nasuwało mi się na myśl.
- Czy my się przespaliśmy ze sobą? – Zapytałam przerażona.
- Długo i dobrze. – Fabian objął mnie w tali. Próbowałam
wyrwać się z uścisku, ale nie dałam rady. – Może kiedyś to powtórzymy? –
Zjechał ręką na moje pośladki i zaczął je gładzić. Podobało mi się, nie
wiedziałam co zrobić. Przy ścianie zauważyłam flaszkę Wyborowej, wzięłam ją i połknęłam
kilka głębszych łyków. Podeszłam chwiejnym krokiem do Fabio i zaczęłam go
całować, nie panowałam nad sobą. – To mi się podoba. – Wziął mnie na ręce i
zaniósł prawdopodobnie do jego sypialni. Wszędzie widzę zebry, o i jedna
żyrafa. Trolololo. – Wiedziałam, że z ciebie fajna laska. - Zaczęłam błądzić
językiem po jego wyrzeźbionej klacie. Drzyzga przerzucił mnie na plecy i
rozpoczął pieszczenie moich piersi. Bardzo na mnie działał, nie panowałam nad
sobą. Usłyszałam dźwięk telefonu, mojego telefonu. – Kotku, nie odbieraj.
- Muszę. – Wstałam i wcisnęłam zieloną słuchawkę. – Halo?
------------------------
- Ale jak to?
----------------------------------------------------------
- Dobrze, już jadę. – Rozłączyłam się.
- Co się stało?
- Marcele zatrzymała policja. – Nagle coś strzeliło mi w
głowie. – Ych, Marcela! Kurwa mać! My się w nocy przeruchaliśmy?
- No tak.
- Przecież, ty z nią jesteś. Jak mogłeś?
- Chyba jak ty mogłaś.
- Byłam naćpana, i tak nic nie pamiętam.
- Niech to zostanie między nami i nie będzie problemu.
- Jesteś chujem. – Założyłam moje ubrania i wybiegłam z
pokoju. – Paul! – Jestem pijana, nie ma mnie kto zawieść.
- Co tam? – Spytał, był jakiś smutny.
- Marcele zatrzymały psy, pojedziesz ze mną po nią?
- A Fabian nie może?
- Nie słyszałeś? Ja nie byłam w nocy trzeźwa, ani rano. Nie
panowałam nad sobą.
-Dobrze, pojadę z tobą. Daj mi dwie minuty. – Założyłam buty
i czekałam na niego zniecierpliwiona. – Chodź. – Wziął kluczyki i wyszliśmy.
Nie utrzymywał ze mną kontaktu wzrokowego. Chcieliśmy wejść do windy, ale na
podłodze leżała rozwalona Aśka. Mamrotała coś pod nosem.
- Asia! – Krzyknęłam lekko spięta. – Wstawaj!
- Co? - Wybełkotała.
- Idź po Fabiana, weźmie ją do siebie, my nie mamy czasu. –
Powiedziałam do Lotmana. Bez słowa poszedł po niego, ten przyszedł i wziął Asie
na ręce. Nie wiem jak się zachowywali, nie miałam czasu żeby na to zwrócić
uwagę. Wcisnęłam odpowiedni guzik i zjechaliśmy na dół.
- Tutaj. – Lotman wskazał palcem na
duży biały amerykański Mercedes.
- Wow! Piękny. – Wreszcie lekko
uśmiechnął się, tak jak ja to lubię. Wsiadłam do pojazdu, wszystko było obite
kremową skórą. Z tyłu były wbudowane laptopy i inne bajery. Nie spodziewałam
się, że stać go na coś takiego.
- Nie dziw się, auto dostałem od
amerykańskiego rządu za osiągnięcia, mnie na coś takiego nie stać. – Tam to
jednak pieniądze są.
Coś złapało mnie za serce, żałowałam tego
co zrobiłam. Żałowałam tego, że Loti musiał widzieć moje wczorajsze zachowanie
i co gorsza słyszeć. Przecież to on działał na mnie, nie Fabian. Popatrzyłam
chwile na niego, widziałam jak trzęsą mu się ręce.
- Przepraszam. – Powiedziałam z
nieudawaną skruchą.
- Za co niby? – Zdziwił się.
- Za to, że musiałeś to wszystko
widzieć. Powiem ci teraz prawdę, wiem, że to nic nie zmienia, ale byłam wtedy
naćpana. Nie panowałam nad tym co robię.
- Przecież nie mogę niczego od ciebie
wymagać.
- Masz racje, ale coś się między nami
jest, wpływasz na mnie w jakiś sposób, pociągasz.
- Gdyby tak było to nie
przeleciałabyś mojego przyjaciela.
________________________________________________________________________
Witam! Powracam po długiej przerwie. Rozdział krótki, dlaczego? Każdemu się zdaje, że koniec roku i jest dużo czasu. Niestety nie w moim przypadku, od razu po zakończeniu wyjeżdżam. Czyli pakowanie, zakupy i inne duperele zaprzątają mi główkę.
Nie mogłam się wziąć za ten rozdział, pisałam go chyba z 2h, a i tak jest krótki. Nie jestem z niego zadowolona, miał wyglądać kompletnie inaczej. Czuję, że właśnie psuje nim całą historie, ale nie chcę Was zaniedbywać.
Jest to ostatni rozdział do mojego przyjazdu, czyli na 12 lipca postaram się coś nabazgrać.
Pozdrawiam,
Donieek!
Donieek!