Laura:
- Nie chcę
cię dalej słuchać. Wyjdź.
- Ale Laura!
- Wyjdź, na
pewno nie będziemy razem, na pewno nie wyjadę z tobą do Rosji. Jutro dam ci
odpowiedź czy ci w ogóle wybaczę. A teraz wyjdź. – Spuścił głowę w dół, wyszedł
ode mnie z auta i wszedł do swojego Audi.
Położył głowę na kierownicy i chyba płakał. Wyjął ze schowka
papierosy, które tam kiedyś zostawiłam. Palił jednego za drugim, ja tylko się
temu przyglądałam. Patrzyłam jak niszczy sobie karierę tym świństwem. Nie
mogłam tak siedzieć, wyszłam z samochodu i wyrwałam mu opakowanie z rąk.
- Wiesz, że
nie możesz. – Tym razem nie siedziałam, odpaliłam moje Volvo i ruszyłam do
domu.
Zaparkowałam w podziemiach i wyszłam jeszcze na dwór na
ławkę. Oczywiście zapaliłam papierosa. Delektowałam się trującym dymem, kiedy
na ławkę wskoczył mały piesek. Zaczął, a raczej zaczęła się do mnie przytulać,
lizała moje dłonie, machała ogonkiem i piszczała.
- Zgubiłaś
się? – Spytałam psa, tak oczywiście mi odpowie. Wzięłam ją na kolana i zaczęłam
głaskać. Wyglądała jak mieszanina pinczera i jamnika, jest ciemno-brązowa i ma
karmelowe ,,skarpetki’’ i plamki na pyszczku. Rozejrzałam się wokoło, nikogo
nie było.
Biorę ją na ręce i wjeżdżam z zakupami windą na górę. Wchodzę
do mieszkania i mimowolnie wypuszczam szczeniaczka. Już przy wejściu było czuć
zapach obiadu.
- Ale jesteś
słodka, kim ty jesteś miśku? – Marcela zawsze piszczy do zwierząt, tak było też
tym razem.
- Ona się do
mnie zaczęła przytulać i ją wzięłam do nas. Może z nami zostać? No proszę! –
Ostatnią sylabę długo przeciągałam.
- To ja cię
powinnam o to prosić. – Uśmiechnęła się do mnie. – To co mamy nowego domownika.
- Jak ją
nazwiemy?
- Niech
będzie Julia! Zgódź się, zgódź się!
- Haha, no
dobrze. A ty? Co masz taki dobry humor?
- Powiem ci,
ale najpierw usiądź. Najlepiej jeszcze kielicha łyknij. – usiadłam na blacie w
kuchni.
- Obejdzie
się. Ale teraz mów! – Marcela zrobiła się cała czerwona.
- Spotykam
się z Fabianem.
- No tak, od
paru dni.
- Tak na
serio. – Zrobiłam szerokie oczy.
- Nie wiem
co powiedzieć. – Zeszłam na podłogę i przytuliłam się do przyjaciółki. – Cieszę
się, nawet bardzo.
- Naprawdę?
- Tak.
- Czuję, że
i tak nic z tego nie wyjdzie.
- Nie możesz
tak myśleć! Ja widzę, że on jest w tobie zakochany. – Uśmiechnęłam się. – A
teraz ide kupić rzeczy dla Julki. Haha, ale to śmiesznie brzmi!
- To idź. –
Wzięłam torbę i wyszłam z mieszkania. W windzie był Paul. Muszę zacząć używać
schodów. Weszłam bez słowa.
- Cześć. –
Za to on się odezwał.
- No hej. –
Niech nic nie mówi, niech nic nie mówi.
- Nie
obrażaj się na mnie, przepraszam. – Powiedział smutny. – Naprawdę nie sądziłem,
że to dla ciebie takie ważne.
- Mam
większe problemy, uwierz nie zawracam sobie głowy tobą. – I jak na zawołanie
zaczęłam płakać, ostatnio dzieje mi się to za często.
- Laura, co
się dzieje?
- Nic,
przytul mnie proszę. – Podszedł bliżej i wyciągnął ręce w moją stronę. Mocno
wtuliłam się w jego tors. Lotman powoli gładził mnie po plecach.
- Co się
stało? Chodzi o Zbyszka?
- Skąd
wiesz? – Zapytałam między szlochami.
- Ja
wszystko wiem. – Gładził mnie po włosach. – A teraz już nie płacz, proszę. –
Nie wiem dlaczego, ale zawsze robię to co on chce, nawet jak tego nie chciałam,
tak było i tym razem. Mimowolnie przestałam płakać.
- Musze już
iść. – Powiedziałam i wyszłam. Weszłam do sklepu zoologicznego po drugiej
stronie ulicy. Jak dobrze, że jest tak blisko.
- Dzień
dobry! – powiedziałam radośnie do staruszka przy ladzie.
- Witam, w
czym mogę pomóc? – Spytał uprzejmie ekspedient.
- Potrzebuje
wszystkiego co potrzebuje mały szczeniak. Nie znam się na tym i nie wiem co
dokładnie kupić. – Mimo mojego złego humoru wysiliłam się na szeroki uśmiech.
- Haha
dobrze, dobrze. Coś dla panienki skombinujemy. – Dziadek z bardzo pozytywnym
wyrazem twarzy wstał z miejsca. Zaczął kolejno przynosić miski, legowisko,
karmę, smycz, obroże i parę zabawek. Ja zrobiłam tylko wielkie oczy. – Tyle
powinno wystarczyć. Achch, jeszcze identyfikator. – I mężczyzna wyciągnął małe
pudełeczko z szuflady. – Na wszelki wypadek jakby się zgubił.
- Bardzo
dziękuję. Ile za to wszystko będzie?
- 120
złotych wystarczy. – Zapłaciłam należną kwotę i z dwoma torbami wyszłam ze
sklepu.
- Do
zobaczenia!
- Do
widzenia. – Zatrzymałam się na pasach, z boku stał Fabian.
- Hmm, może
pani pomóc? Takie piękne kobiety, nie powinny się przemęczać. – puścił mi oczko
i uśmiechnął się.
- Jeśli pan
by mógł. – Przecież nie będę tego tachać. Nie czekałam na jego odpowiedź, od
razu podałam mu jednorazówki w ręce.
- Fabian
jestem. – uwolnił jedną dłoń i podał mi ją.
- Laura. –
Starałam się nie zwracać uwagi na to jak przyglądał się moim cyckom.
- Ty
mieszkasz chyba w tym bloku co ja. Widzieliśmy się ostatnio w windzie.
- Ano tak,
przypominam sobie.- Stanął na chwilę i nakierował moją twarz, tak żeby mógł
spojrzeć mi w oczy.
- Masz
piękne oczy, a w dodatku tak błyszczą. – Skomplementował mnie, ja odwróciłam
wzrok.
- Powinniśmy
już iść. – Powiedziałam sucho. Nie odzywałam się do niego do końca drogi.
Pożegnałam się tylko, gdy wychodziłam z windy.
Marcela:
Nie dość, że nie byłam dzisiaj na
zajęciach, to Julianno przyłapał mnie z Fabianem. Najgorsze jest to, że
wyrzucił mnie z grupy. Może się wydawać, że to co powiedział było bez
znaczenia. Jednak on zawsze mówi na serio. No cóż, szkoda. Może to lepiej, będę
miała więcej czasu.
A co do mojego ,,chodzenia’’ z
Drzyzgą to nie biorę tego na poważnie. Każdy mój poważny związek kończył się
klęską. Nie wiem też, czy będę mogła opędzić się od niewinnego flirtu z innymi
mężczyznami. Czuję, że źle zrobiłam wiążąc się z nim. Niestety już ,,po ptokach’’.
Może to będzie wreszcie coś innego?
Julka zaczęła piszczeć, chyba była
głodna. Dałam jej kawałek kiełbaski. A co! Do mieszkania weszła Laura,
zachowywała się dziwnie, unikała mojego wzroku.
- Co ty taka dziwna jesteś?
- Nie nic. Zobacz ile kupiłam rzeczy, po prostu było mi ciężko.
Może dlatego tak. – Ktoś tu mnie okłamuje, rozpakowałam zawartość toreb i
ustawiłam wszystko w odpowiednim miejscu.
- Co gotujesz na przyjście Asi?
- Haha, co to?
- Taki Włoski omlet. – Kiedy wyjmowałam wódkę z lodówki
zabrzmiał dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć.
- Hej! – W drzwiach stała Asia.
- Hej! – W drzwiach stała Asia.
- Cześć, Marcela jestem. – Szczerze się uśmiechnęłam i podałam
rękę.
- Asia. – Zrobiła to samo. – Przyszłam z moją znajomą
Marysią. – Zaczęłam się rozglądać w koło, ale nikogo nie widziałam. Joanna
wyciągnęła z kieszeni trzy skręty.
- Czuję, że będzie się działo! Proszę wejdź.
- O, już jesteś! – Krzyknęła radośnie Marcela i zaczęły się
przytulać.
- To co? Pijemy! – Powiedziałam.
________________________________________________________________________ Hej hej hej! Przepraszam, że taki krótki, ale tak musi być. Nie chodzi tutaj nawet o brak weny albo czasu. Po prostu to jest potrzebne żeby rozdział 10 miał odpowiedni sens. Czy chcecie, abym podawała w nawiasach przepisy danych potraw? Pytam, bo talent kulinarny Marceli będzie się tu często pokazywał.
Brawo Vive, brawo Vive! Oglądałyście mecz? Jak zawsze końcówki są najbardziej stresujące. Jestem niesamowicie dumna z naszych chłopaków.
Wczoraj był dzień dziecka, dostałyście coś fajnego?
Za błędy jak najbardziej przepraszam, jak znajdę chwilkę to je poprawię.
Pozdrawiam,
Pozdrawiam,
Donieek
Pies moim imiennikiem, co się dzieje z tym światem.
OdpowiedzUsuńja już jestem w takim wieku, że prezentów na Dzień Dziecka nie dostaje :'(
OdpowiedzUsuńRozwaliło mnie to imię xd. Moja koleżanka nazwała swojego psa Stanisław(dodam, że po dziadku), ale o Julce jeszcze nie słyszałam :D
a przyjaciółka Marysia - genialna :)
Pozdrawiam, Carmen :*
Ja również nie dostaję takich prezentów, bo nawet nie mam od kogo, nie mieszkam z rodzicami. ;))
OdpowiedzUsuńFabian zaczyna mnie irytować. On tak do każdej z takim tekstem? Marcela, wiej od niego, póki możesz!
Trochę mi się szkoda zrobiło Zbysia, bo chłopak naprawdę chciał dobrze. A ja zupełnie nie wiem, co by mógł zrobić, aby odbudować zaufanie Laury.
Pies Julia? Dlaczego nie? :D
szkoda, że nie poinformowałaś mnie o rozdziale. jakbyś to zrobiła to już dawno bym go skomentowała^^
OdpowiedzUsuńzwycięstwo Vive już dawno za nami, ja dalej to pamiętam i dalej się cieszę. a Dnia Dziecka tak szczerze to już nie pamiętam XD
ojć, widzę, że ten Fabianek to babiarz..
Mega rozdział! ;)
OdpowiedzUsuń