Ostatnie muśnięcie błyszczykiem i
jestem gotowa. Ubrałam się normalnie, tak żeby rodzice nie mieli pretensji co
do mojego wyglądu. Poproszę Andrzeja w drodze by stanął i tam się przebiorę w
coś bardziej imprezowego. Wpakowałam do torby co trzeba i rzeczy do przebrania
na sam wierzch.
Zasunęłam bagaż i usłyszałam dzwonek
do drzwi, które otworzyła moja mama. Bardzo lubiła Wronkę i chyba puściła mnie
tylko dlatego, że to on ją prosił. Usłyszałam jakieś rozmowy na dole, szybko
jeszcze weszłam do mojej łazienki. Spryskałam włosy lakierem i skorzystałam
z ubikacji.
Nie mogę się doczekać imprezy, tym
bardziej, że jesteśmy z Wroną w jednym namiocie. Tak, podkochiwałam się w nim
jeszcze kiedy przesiadywał z całą paczką u Laury, w naszym domu. Możliwe, że
nadal coś do niego czuje. No, ale cóż, zawsze pozostaje różnica wieku, której
raczej nie zmniejszę. Zresztą dziewczyny by mnie zabiły. Stałam tak w toalecie
i wpatrywałam się w lustro, dopóki nie usłyszałam chrząknięcia z tyłu.
Przestraszyłam się i to bardzo.
- Pięknie wyglądasz. – Powiedział
swoim nieprzeciętnym głosem Andrzej.
- Proszę cię, ja tak nie idę. Za
Warszawą staniemy gdzieś, a ja się przebiorę. Rodzice by mnie w innym
stroju nie puścili. – Odpowiedziałam.
- Ja miałem na myśli ogół, strasznie
wyładniałaś od czasu kiedy cię ostatnio widziałem. Stałaś się bardziej kobieca
i w ogóle. – Zlustrował mnie wzrokiem od góry do dołu, a ja emanowałam
endorfinami. Serce mi się radowało niczym matce, która usłyszała pierwsze słowo
wypływające z ust jej dziecka. Starałam się jak najbardziej to ukryć, ale chyba
zrobiłam się czerwona jak burak. W sumie jestem przyzwyczajona do takich
komplementów, ale niewypowiadanych z ust Andrzeja. Spuściłam głowę w dół i
wyszłam z łazienki.
- To co jedziemy? – Spytałam
równocześnie biorąc mój bagaż na ramię.
- O nie, nie, nie! Taka piękna
kobieta nie może dźwigać ciężarów. – Odebrał torbę z moich rąk.
- Oj Wroncia, Wroncia, nie kadź tyle!
– Powiedziałam wesoło i wyszłam z mojego pokoju co zrobił również i on.
Jak najszybciej pożegnałam się z
rodzicami, Endrju schował moje rzeczy do bagażnika jego BMW i wsiedliśmy do
auta.
- Ja ci nie kadzę, ja ci słodzę, bo
tylko słodkim dziewczynom się słodzi. – Wypowiedział od razu kiedy zamknęliśmy
wszystkie drzwi. Daga, czas zejść na Ziemię, ktoś tu sobie z ciebie żarty robi.
- Swoje teksty z internetów
wykorzystaj na bełchatowskie cheerleaderki, one pewnie polecą na twoje zaloty.
– Wyszczerzyłam się i pokazałam mu język.
- To nie z neta, przysięgam! – Bronił
się, na co ja spojrzałam na niego swoim przeszywającym wzrokiem. – No dobra,
wygrałaś. – Udawał smutnego i jechał coraz szybciej.
W między czasie ustawił nawigacje i
włączył radio. Jeśli ja się z nim tutaj nie zabije to będzie dobrze.
Pomyślałam, a Wrona włożył moją ulubioną płytę The Offspring, czyli Americane.
Ucieszyłam się na ten widok i moje uszy też. W prawdzie, to nie jest mój gust
muzyczny, ale był raczej bliższy mojemu ideałowi niż dalszy. Zagadałabym jakoś,
ale nie wiem jak. Pod głosiłam trochę muzykę.
- Widzę, że gust muzyczny po Laurze
odziedziczyłaś. – Powiedział Wrona i uśmiechnął się tak jak to on potrafił. Jak
zawsze jego głos przyprawiał mnie o dreszcze, ale nie pokazałam tego. Chyba.
- Tak, słuchamy praktycznie tego
samego, ale raczej ten zespół się do niego nie zalicza. – Odpowiedziałam
obojętnie.
- Hmm, a co się zalicza? – Spytał.
-
System of a down, Gunsi, Black Sabbath… Dużo tego. – Zamyśliłam się.
- Oj, młoda, młoda. – Zaraz mu
przywalę, do mnie się tak nie mówi.
- Nie mów do mnie młoda. –
Powiedziałam stanowczo.
- Dobrze króliczku. – Powiedział i
pokazał rząd białych, równych zębów.
Ta jazda z Andrzejem zaczęła mnie
powoli przytłaczać. Normalnie bym się ucieszyła, ale dzisiaj jest jakiś dziwny.
Mam wrażenie, że na każdym kroku robi sobie ze mnie t.zw. bekę. Chętnie bym się
mu odgryzła, gdyby nie to, że tyle dla mnie zrobił. Potrafię być chamska,
zadziorna, niemiła, ale nie dla Andrzeja. W sumie to ja taka jestem na co
dzień.
Ominęły nas wszystkie warszawskie
korki i w niecałe pół godziny wyjechaliśmy ze stolicy. Wszędzie lasy, pola,
wsie. Jednym słowem – nudy. Nie mam już nawet o czym myśleć.
- Andrzej? – Spytałam.
- Co tam?
- Staniemy, to ja się przebiorę. –
Uśmiechnęłam się jak najpiękniej potrafię.
Parę chwil później stanęliśmy na
jakimś poboczu. Wyszłam z samochodu, nie wstydziłam się Andrzeja więc od razu
rozebrałam się do bielizny. Kiedy schyliłam się po rzeczy poczułam, że ktoś
łapie mnie za żebra. Był to oczywiście Wrona. Jego szorstkie palce delikatnie
gładziły ową część ciała. Tak przyjemnie podrażniały fakturę mojej skóry. Nagle
przestał, wtulił się we mnie, a twarz schował w moje idealnie ułożone włosy. Zaczął
całować mnie po szyi drapiąc ją równocześnie swoją brodą. Przygryzł delikatnie
moje ucho i obrócił mnie twarzą do siebie.
- Wiedziałem, że tak będzie. –
Wymruczał i zaczął mnie całować, coraz zachłanniej.
Przyjemność zamieniła się w
pożądanie. Wrona tak przyjemnie szczypał moje plecy, ja nie byłam mu dłużna,
błądziłam paznokciami wzdłuż kręgosłupa. Złapałam za końce jego koszulki i
zdjęłam ją.
– Młoda, młoda. Nie tak szybko. – Powiedział.
– Młoda, młoda. Nie tak szybko. – Powiedział.
Tym razem to ja zaczęłam kraść pocałunki,
przygryzłam jego dolną wargę, na co on mimowolnie syknął. Wziął mnie na ręce i
oparł o samochód. Jego twarz tym razem wylądowała w moich niemałych piersiach.
Przetrzymał mnie jedną ręką, a drugą zdjął spodnie. Teraz oboje już byliśmy w
samej bieliźnie. Nasze języki bawiły się dalej, a jedna z jego dłoni
powędrowała pod materiał moich czarnych stringów. Poznawał miejsca, których w
ciele siedemnastolatki poznawać nikt nie powinien. Nie był delikatny, to
dobrze. Ciarki były rzeczą naturalną, nie pozbywałam się ich zbyt łatwo, raczej
Endrju mi na to nie pozwalał. Moje ciało wypełnione było rozkoszą i pożądaniem.
- Przejdźmy do sedna, nie mamy zbyt
wiele czasu. – Podniecona wyszeptałam mu do ucha.
Długo nie musiałam czekać na jego
reakcje, położył mnie na maskę auta i pozbył się dolnych części naszej
bielizny. Złapał swoimi wielkimi dłońmi za moje biodra i szybko wsunął to co
powinien. Czułam jak wszystko we mnie buzuje, działał na mnie bardziej niż
inni, z którymi to robiłam. Sam nasuwał rytm, nie musiałam się wtrącać żebyśmy
zasmakowali odrobiny przyjemności. ‘Odrobiny’ to pojęcie względne, było
zajebiście. Kilka sekund i już byliśmy ,,na szczycie’’. Jeszcze parę pocałunków, dotknięć.
- Mam nadzieję, że to tylko przedsmak
naszych wspólnych wakacji. – Powiedział zadowolony ubierając się. Szczerze się
uśmiechnęłam i wyjęłam to co miałam wyjąć z torby. Założyłam czarną obcisłą
mini, stanik zamieniłam na różowe, neonowe bandeau, które było zrobione z koronki.
Na wierzch przywdziałam dużą poprzecieraną kurtkę jeansową z dużym naszytym
amerykańskim orłem. Na nogi oczywiście moje ukochane czarne Lity. – Gotowa? –
Spytał Wrona. Okręciłam się o 360 stopni pokazując cały mój strój. Zobaczyłam
tylko bezgłośne wow na twarzy Andrzeja.
- Jest dobrze? – Spytałam.
- Brałbym. – Powiedział
zafascynowany.
Wsiedliśmy do samochodu i reszta
drogi minęła nam niespodziewanie szybko. Na miejscu byliśmy jako jedni z
pierwszych.
____________________________________________________________________________________
Witam Was kochane i kochani po bardzo długiej przerwie! ____________________________________________________________________________________
Moje roztrzepanie sięgnęło zenitu ostatnio xD Przez cały czas kiedy prowadzę tego bloga myślałam, że mam odblokowane anonimowe komentarze. Niestety tak nie było, poinformował, a raczej poprosił o działanie jeden z moich czytelników ( Wolejbal pozdrawiam Cię! ). Wszystko jest zrobione, anonimowe komentarze odblokowane, także zapraszam do KOMENTOWANIA. :))
Co do rozdziału, a właściwie jego części.
Jest krótki, ponieważ jest to tylko i wyłącznie punkt widzenia Dagmary, w poprzedniej części była perspektywa Marceli i Laury. Coś za bardzo mieszam w tej historii, miało być inaczej, a jest... Jak zawsze D: Mam nadzieję, że wyszło to na dobre i Wam się podoba. Tym razem trochę ostrzej, troszkę pikanterii nie zaszkodzi ;)
Powracam po mojej nieobecności. Mogę Wam jedynie powiedzieć, że na treningu Politechniki byłam, widziałam i tak między nami, AZS PW kreuje nam kolejnego młodego, zdolnego rozgrywającego.
Nie zgadniecie też kogo spotkałam w warszawskiej Arkadii. Nie będzie tak łatwo, zaangażujcie sie i zgadujcie ( piszcie w komentarzach) hehe. To tylko z moich warszawskich podbojów, dług część mojej nieobecności stanowił i stanowi problem z ładowarką od laptopa. Nie wiem dlaczego ja mam takiego pecha, ale to już trzecia taka popsuta. Rzadko mogę wejść na jakikolwiek komputer na dłużej i za to Was przepraszam.
Dziękuję za wszystkie Wasze słowa wsparcia i komentarze.
Pozdrawiam,
Donieek! :))
Czytam = Komentuję
PS. : Jeśli ktoś chciałby być informowany niech tylko napisze w komentarzu. Informuję na twitterze, Twoim blogu, Twoim asku. Jeśli będzie dużo osób chętnych do informowania poprzez gg zastanowię się nad założeniem go. :)